23.09.2014
Przepraszam, że tak długo nie dawałam znaku życia. O blogu nie zapomniałam, jednak ostatnio moje życie jest tak zakręcone i tak dużo mam na głowie, że zupełnie nie jestem w stanie skupić się na następnym rozdziale. Dziękuję za to, że wciąż wchodzicie, czytacie i komentujecie. Gdy tylko coś się ruszy, natychmiast Was o tym powiadomię!

sobota, 9 listopada 2013

10. "Alohomora"




Już pierwsze promienie słońca padały na ich wycieńczone, blade twarze. Oboje trzęśli się z zimna, mimo, że na dworze robiło się cieplej z minuty na minutę. Stres i zmęczenie poważnie dały im się we znaki, usztywniając już i tak bolące mięśnie i sprawiając, że powieki ciążyły im coraz bardziej.
Zanim w końcu postanowili opuścić schronienie ciemnej, ciasnej i jakże niewygodnej uliczki, oboje zgodnie zdecydowali się cierpliwie poczekać dopóki nie usłyszą charakterystycznego dźwięku deportacji, na który czarodziejskie uszy były tak wyczulone. Żadne z nich nie chciało niepotrzebnie ryzykować. Siedli więc na ziemi na przeciwko siebie, milcząc i ewentualnie czasem na siebie zerkając. Nie była to komfortowa cisza. Hermiona, pamiętając to, jak cegły wbijały się jej w plecy, gdy Malfoy starał się ukryć ich za śmietnikiem, chcąc ochronić siebie i ją, zastanawiała się, czy aby na pewno dobrze zrobiła prosząc go, by z nią został. Bo ten dreszcz... nie powinna go czuć. Miała wrażenie jakby własne ciało zdradziło ją, pokazując środkowy palec jej ukochanej rozwadze i logice. Gdy adrenalina przestała krążyć w jej żyłach, nie mogła nie zauważyć tej nagłej ochoty dotknięcia go... i potrzeby ponownego poczucia jego palców na swojej skórze. To było tak nowe i niespodziewane - to, że do niej wrócił, to, że nagle znalazł się tak blisko niej z własnej woli, zasłaniając ją własnymi plecami... jego ochronna postawa, przez którą poczuła się tak bezpiecznie... Musiała wręcz wstrzymać oddech, by nie czuć jego zapachu, bo zadziałał na nią zbyt mocno. Wiedziała, że to hormony były temu winne - rozszalały się w niej, a ona nie potrafiła ich uspokoić. Mimo wszystko to i tak tak bardzo nie miało dla niej sensu, że aż chciało jej się śmiać.
Tam byli żądni krwi Śmierciożercy, do jasnej cholery, mogłaś zginąć! Ale nie... tobie się zachciało odkrywać swoje nowe... seksualne, z trudem przełknęła to słowo, ale niestety nie potrafiła zastąpić go niczym innym, ...zachcianki. Wiedziała, że mogła zignorować te niespodziewane odruchy, zamknąć pytania o ich źródło w najczarniejszej otchłani swojego umysłu, jednak to zwyczajnie nie było w jej stylu. Wolała najpierw zanalizować problem, rozłożyć go na części, rozprawić się z nim i dopiero wtedy zapomnieć, że w ogóle istniał. To był schemat, którym zawsze podążała i który jeszcze nigdy jej nie zawiódł.
Spojrzała na Malfoya, który z przymkniętymi oczami siedział nieruchomo, podkurczając jedną nogę i opierając tył głowy o ścianę. Była jednak pewna, że nie śpi. Czy czuła coś teraz do niego... oczywiście oprócz niechęci? Zastanowiła się, długo, dogłębnie, czekając na pojawienie się reakcji, które wcześniej wprawiły ją w takie przerażenie. Nic... Ulga ogarnęła jej ciało. Nic a nic. Nada.
Ale zauważyła, że o dziwo, nie było tam też niechęci. Naprawdę nic nie czuła. Powróciła słodka obojętność, którą odkryła w Norze... dzień temu? Wydawało jej się, jakby minął co najmniej tydzień. W każdym razie, przyjęła ją z otwartymi ramionami. Problem rozwiązany.
Tak jak on oparła głowę o ścianę, lecz nie miała siły walczyć ze snem, który bezczelnie wkradał się do jej świadomości, odcinając ją od zewnętrznego świata. Dała za wygraną. W jej śnie na przemian pojawiał się Harry... Ron... horkruksy... Voldemort... rodzice… i Malfoy.
Gdy wreszcie zaczęła się budzić, na szczęście nie pamiętała z niego za wiele. Ponownie otworzyła oczy. Jej pierwszą myślą było to, że musi mieć deja vu. Malfoy znów kucał przy niej i wpatrywał się w nią tym samym wzrokiem, co parę godzin wcześniej - pełnym zaciekawienia, ostrożności i smutku, który zauważała u niego co jakiś czas, odkąd przekazała mu tragiczne wieści. Po raz kolejny szturchnął ją w ramię, starając się jej za bardzo nie dotykać, czego nie mogła nie zauważyć.
- Nie ma ich, deportowali się. Możemy ruszać.
Tym razem szybko oprzytomniała, przestraszona, że znów usnęła, nie wiedząc dokładnie kiedy.
- Przepraszam, nie chciałam pójść spać - wydukała, lekko zawstydzona jego intensywnym spojrzeniem, po czym zaczęła podnosić się niezgrabnie z ziemi, czując jak obolałe mięśnie buntują się przed każdym ruchem.
- Spoko - rzeczywiście wydawało się mu to nie przeszkadzać.
Ściągnął brwi.
- Chyba miałaś jakiś koszmar.
Wyobraziła sobie jak Malfoy obserwuje ją, gdy ona miota się lub, co gorsza, krzyczy we śnie. Wzdrygnęła się na ten obrazek ze wstydu.
- Też usnąłeś? - zapytała z nadzieją, nie komentując jego poprzedniego stwierdzenia.
- Nie.
Z niewyraźną miną kiwnęła nieznacznie głową i natychmiast jęknęła, bo skurcz objął jej kark, na co szybko zaczęła go rozmasowywać. Ociężale schyliła się po swoją różdżkę i książkę, które cały czas leżały na brudnej ziemi. Zapomniała jednak, że wciąż ma na sobie krótką sukienkę, więc wyprostowała się nagle, zażenowana łapiąc delikatnie za tył rozkloszowanej spódniczki i obciągnęła ją nieznacznie w dół. Malfoy już na nią nie patrzył, z uwagą oglądając otoczenie, jakby widział je po raz pierwszy.
- Więc... mówiłaś, że masz jakiś plan?
- Nie mówiłam… Ale rzeczywiście jakiś tam mam.
- Tak myślałem.
Zastanawiała się, co się z nim stało. Był dla niej zaskakująco uprzejmy - żadnego sarkazmu, żadnych kąśliwych uwag, żadnych wyzwisk czy obelg - zamiast tego porażająca poprawność i opanowanie. Tej nocy widziała jak pustka w jego oczach się pogłębia, a czasem ustępuje przebłyskom przejmującego smutku, które sprawiały, że poczucie winy ściskało ją za serce. To przecież ona doprowadziła go do takiego stanu. Gdyby nie jej niewyparzony język, chłopak wciąż o niczym by nie wiedział.
Zupełnie nie przewidziała jego reakcji. Myślała, że będzie się wściekał, ciskał klątwami na prawo i lewo, ogarnięty żądzą zemsty. Nie myślała na pewno, że do niej wróci i ocali jej życie. Właściwie wszystko, co wydarzyło się w przeciągu ostatnich kilkunastu godzin było według niej całkowicie pozbawione jakiegokolwiek sensu.
- To chodź. Musimy się spieszyć. - powiedziała, nie patrząc na niego i skierowała się ku wyjściu z alejki.
Nie zapytał się nawet, gdzie go prowadzi. Znowu szedł za nią, lecz odległość między nimi zmniejszyła się odrobinę od ostatniego razu. Hermiona w końcu zatrzymała się przed jedną z ostatnich białych kamienic i otworzyła różdżką czarną, zdobioną furtkę. Malfoy spojrzał na nią pytająco.
- To nie idziemy do ciebie?
Zarumieniła się na te słowa, jakby miała wrażenie, że kryją jakiś podtekst. Opanuj się. Co się z tobą dzieje?
Odchrząknęła.
- Nie. To by było zbyt niebezpieczne. Na pewno to nieostatni raz kiedy węszyły tam te zakapturzone gady. Ale musimy być wciąż w miarę blisko, żeby Harry i Ron mogli nas… mnie znaleźć.
Uniósł sceptycznie brwi.
- I myślisz, że będą sprawdzali każdy dom w okolicy?
- Nie, ale na to też już chyba mam pomysł.
- Oczywiście, że masz. - Chyba wreszcie usłyszała ironię w jego głosie.
Weszli po kamiennych schodkach i stanęli przed wysokimi masywnymi drzwiami. Na ulicy wciąż nie było żywego ducha, ale słońce dopiero ledwo wychyliło się zza horyzontu. Jedynie ptaki rozpoczęły swój subtelny, poranny świergot.
- Alohomora. - Nie miała siły na zaklęcia niewerbalne.
Zamek w wysokich, masywnych drzwiach kliknął cicho. Hermiona nacisnęła klamkę i odetchnęła z ulgą. Znaleźli się w przytulnym pomieszczeniu, jednakże przepych od razu rzucał się tu w oczy. Większość salonu zajmowała olbrzymia, biała kanapa z prawdziwej skóry, ustawiona na przeciwko płaskiego telewizora. Obok niego znajdował się szeroki, niezwykle nowoczesny kominek, wykończony posrebrzanymi zdobieniami. Malfoy przystanął, rozglądając się uważnie po wnętrzu, a Hermiona otworzyła drzwiczki od małego, plastikowego pudełeczka na ścianie i nacisnęła parę przycisków.
- Co robisz?
- Wyłączam alarm - wytłumaczyła mu, jednak widząc, że chłopak wciąż nie rozumie, dodała: - Gdybym tego nie zrobiła zaczęłoby okropnie wyć i pewnie przyjechałaby ochrona, żeby nas aresztować za włamanie… A kod znam, bo czasem w wakacje zdarzało mi się pilnować ich dzieci.
Malfoy kiwnął głową, jednak minę miał wciąż niewyraźną. Widać było, że nie ma zbytnio zaufania do mugolskiego… czegokolwiek, podczas gdy Hermiona czuła się tu jak ryba w wodzie. Podobała się jej ta nowo zdobyta przewaga. Mijając go, zdecydowanym krokiem przeszła przez pokój i złapała za koniec zwiniętego dywanu. Pociągnęła mocno, a jasny, puszysty materiał zakrył drewniane panele.
- Mieszkają tu dobrzy przyjaciele moich rodziców, którzy są teraz na wakacjach… chyba w Stanach… - ciągnęła. - i o ile pamiętam mają tam zostać aż do końca sierpnia. Więc możemy tutaj trochę… hm, pomieszkać…
Malfoy dopiero teraz zdecydował się oddalić nieznacznie od drzwi wejściowych. Ostrożnie szedł przez pokój, przyglądając się dokładnie każdej rzeczy.
- Czyli mówisz, że ten "alarm" by nas jakoś wykrył?… Jakim cudem?
Podniosła się na nogi i westchnęła, marząc już o ciepłym łóżku.
- Tam jest czujnik… i tam… i jeszcze tam, w tamtym rogu.
Podążał wzrokiem za jej ręką, po czym zbliżył się do jednego, marszcząc brwi podejrzliwie.
- Dzięki Bogu nie ma kamer… - dodała. - Nie to co u mnie. Mój tata zrobił się trochę nieufny odkąd dowiedział się o istnieniu magicznego świata. - Uśmiechnęła się na liczne zabawne wspomnienia. - Nigdy nie spodziewałam się, że kiedyś okaże się to nam… mi niezwykle pomocne.
- Kamer?
Coraz trudniej było jej powstrzymać śmiech, gdy patrzyła na jego zdezorientowaną minę. Musiała przyznać, że całkiem nieźle się bawiła.
- Tak, zaraz zobaczysz. Nie chcę mi się tłumaczyć.
Czując jak chłopak ją czujnie obserwuje, zaczęła przeszukiwać szafki, aż w końcu wydawała z siebie przytłumiony okrzyk triumfu. Wyjęła srebrnego laptopa i usiadła na kanapie, umieszczając go sobie na kolanach. Otworzyła klapkę. Sofa obok niej zapadła się nieznacznie, a Malfoy przysunął się do niej, zaglądając jej przez ramię w świecący ekran.
- Co to kurwa jest?
Parsknęła śmiechem, na co on zmiażdżył ją wzrokiem.
- Komputer. Muszę się dostać do internetu.
Rzucił jej jeszcze bardziej mordercze spojrzenie.
- A może by tak po angielsku?…  Chociaż w sumie to co mnie obchodzą te wasze idiotyczne mugolskie sztuczki - powiedział nieco obrażony i rozwalił się na kanapie, opierając głowę na zagłówku. Zaczął wpatrywać się tępo w sufit, chyba nie mając nic lepszego do roboty.
Z ulgą odkryła, że nie dość, że laptop nie był zabezpieczony żadnym hasłem, był także podłączony do naprawdę szybkiego internetu. Zalogowała się na stronę SecurityServices.com, a na ekranie zaczęły pojawiać się małe szare obrazy. Malfoy znów się do niej przysunął.
- To jest mój dom. - Pokazała na nieruchome kwadraty, przedstawiające różne pomieszczenia. - Jeśli ktoś się w nim pojawi, nawet jeśli będzie w pelerynie niewidce, kamera lub czujniki to zarejestrują, bo alarm wykrywa ruch, po czym powinniśmy dostać powiadomienie jako pierwsi. Dodatkowo wyłączyłam w moim domu alarm dźwiękowy - nie będzie wyło, więc nic nie przywoła niepowołanych osób, jeśli Harry i Ron wejdą tam mnie szukać… Także broń Boże nie dotykaj komputera! - pogroziła.
- Jakoś się do tego nie palę - drgnęła, gdy mruknął tuż przy jej uchu. - Nie można było po prostu użyć jakiś czarów?
Wstrzymała oddech, gdy zorientowała się, że chłopak prawie dotykał jej pleców, a jego broda niemalże oparła się na jej nagich ramionach. Nie patrzył jednak na nią, tylko zmrużonymi oczami nieprzerwanie obserwował ekran laptopa. Nawet Ron albo Harry nie zbliżali się do niej tak bardzo, a nawet jeśli... było to po prostu inne, poza tym znali się już tak długo... Malfoy jednakże nie miał żadnych oporów. Nawet nie zauważył, że coś jest nie tak. Było to dla niego całkowicie naturalne zachowanie, kiedy ona, nieprzyzwyczajona do tego rodzaju bliskości, reagowała na to zdecydowanie zbyt gwałtownie.
Poderwała się z miejsca jak oparzona i postawiła otwartego laptopa na stoliku przy wysokim oknie, podłączając go do zasilania. Ten dreszcz… znów tam był. Przecież problem miał być już rozwiązany!
- Czary zawsze zostawiają magiczny ślad, a skoro możemy użyć tak prostego sposobu, to dlaczego by z tego nie skorzystać?
Obserwował ją badawczo, marszcząc brwi i zapewne zastanawiając się, czemu tak nagle zerwała się z kanapy.
- Poszukaj w kuchni jedzenia jeśli jesteś głodny - mogą być w szafkach lub w lodówce - to taki duży, metalowy mebel. Albo użyj accio, nie wiem… już jak wolisz. Na górze są sypialnie. Ja się teraz idę kąpać i spać.
Powiedziała to wszystko właściwie na jednym oddechu, unikając jego wzroku. Pragnęła jak najszybciej znaleźć się już zupełnie sama i odpocząć od jego męczącego towarzystwa, najlepiej w wielkiej wannie z gorącą wodą. Ruszyła więc w kierunku schodów, jednak przeklęła w duchu, gdy usłyszała kroki chłopaka tuż za sobą. Świetnie. Gdy wchodzili wolno po schodach czuła jak jego oczy wiercą jej dziurę w plecach, przez co lekko spociły jej się dłonie. Dlaczego, och, dlaczego musiała założyć na to wesele tak krótką sukienkę?
W niezręcznej dla niej ciszy wdrapali się z trudem na pierwsze piętro. Hermiona skręciła do głównej sypialni i już chciała zamknąć za sobą drzwi, gdy ręka chłopaka całkowicie je unieruchomiła, przytrzymując je otwarte na oścież.
Zacmokał.
Nabrała nagłej ochoty, by go uderzyć.
- No, no... A niby dlaczego, przepraszam, to ty masz dostać ten pokój, hm?
Tak bardzo chciała zabić go teraz samym spojrzeniem. Była zmęczona, brudna, a przez jej szalejące emocje, miała wrażenie, jakby wsiadła do rozpędzonego rollercoastera. Znów pociągnęła za drzwi, ale te nie ruszyły się nawet o milimetr. Malfoy przyglądał się jej żałosnym zmaganiom z ironicznym uśmieszkiem w kąciku ust, co rozwścieczyło ją jeszcze bardziej.
- Bym zapomniała! - uderzyła się dłonią w czoło i odwróciła się od zaskoczonego chłopaka.
Postanowiła zastosować inną taktykę. Przeszła przez pokój i zniknęła w wąskich drzwiach koło ogromnego łóżka, pamiętając, że to tam znajdowała się garderoba. Parę sekund później wróciła z naręczem ubrań i gwałtownym ruchem przycisnęła wielki kłębek jeansów i koszul do jego piersi, przez co Malfoy zmuszony był złapać go obiema rękami. Zatrzasnęła mu szybko drzwi przed nosem.
- Dostaję ten pokój, bo ci dwa razy uratowałam życie, ty parszywy niewdzięczniku!
- Chciałbym ci przypomnieć, że też uratowałem ci życie! - krzyknął zza drzwi, jednak nie próbował już ich otworzyć.
Chwilę później usłyszała jego cichy śmiech.
- Parszywy niewdzięczniku... Powinnaś się, Granger, nauczyć wyzywać jak normalny człowiek, a nie jak jakaś cnotka-pensjonarka!



Obudziła się, gdy na dworze słońce już zachodziło, lecz jego ostre promienie wciąż wdzierały się przez niedomknięte żaluzje, rażąc ją w oczy. Jęcząc, obróciła się na drugi bok, niegotowa na pożegnanie się z jednym z najwygodniejszych łóżek, w jakich kiedykolwiek się znalazła. Zmęczenie wciąż trzymało ją w żelaznym uścisku, z tymże teraz ból głowy dodatkowo rozsadzał jej czaszkę. Gdyby tylko miała przy sobie swoją torebkę... tyle czasu gromadziła zestaw eliksirów, który rozprawiłby się z chyba każdą istniejącą przypadłością. Ale teraz ma ją Ron i Harry... przynajmniej tyle mogła dla nich zrobić. Zastanowiła się, gdzie są jej przyjaciele, jak sobie radzą, czy nic im nie jest, kiedy zaczną jej tutaj szukać... Tak dużo pytań od razu zrodziło się w jej umyśle, a strach tak mocno ścisnął ją za wysuszone od pragnienia gardło, że natychmiast pokręciła głową i postanowiła, że nie będzie na razie o tym myśleć. Przecież i tak nie pozostaje jej nic innego jak czekać.
Jednak... tak bardzo chciałaby z nimi teraz być. A zamiast tego utknęła tutaj z Malfoyem. Blech.
Nagle usłyszała okropny brzdęk tłuczonego szkła, ciszę... a później kolejny ogromny huk i serię przekleństw, co ostatecznie zmusiło ją do wyskoczenia z łóżka i pognania na dół.
- Co tu się…
Malfoy stał pośrodku nieskazitelnej, przestronnej kuchni z całkowicie niewinną miną.
- Co ty tu wyprawiasz?!
Machnął ręką.
- Ach, nic, upuściło mi się parę rzeczy... Och nie! Czyżbym cię obudził? - przyłożył rękę do otwartych ust, udając zmartwienie. - Tak bardzo mi przykro!
Przewróciła oczami i rozejrzała się po pomieszczaniu, szukając czegoś podejrzanego. Jej wzrok padł na kosz na śmieci, z którego wystawała czarna wtyczka do kontaktu.
- Czy to jest zepsute?!
Spojrzała na niego z oburzeniem, wyciągając biały toster z pustego worka na śmieci.
- To… - z obrzydzeniem wskazał na urządzenie palcem. - To już było zepsute! Cholerstwo mnie poparzyło! Musiałem w to trzasnąć zaklęciem redukującym.
Hermiona przejechała ręką po twarzy.
- To ma parzyć, Malfoy! Tym się podgrzewa chleb! - krzyknęła zniecierpliwiona. - Najlepiej, żebyś już nic tutaj beze mnie nie dotykał, bo to się źle skończy!
Chłopak nagle zwężył oczy i podszedł do niej powoli. Przypominał jej lwa - a raczej węża, który skrada się do swojej ofiary. Nie wiedząc o co mu chodzi, Hermiona wolała cofnąć się do tyłu, jednak prawie od razu natrafiła na kant kuchennego blatu. Mimo, że chłopak był w szarych spodniach od dresu, nisko zawieszonych na biodrach i zwykłej, białej bluzce, wciąż wywierał na niej takie samo wrażenie elegancji i arystokratycznej wyższości jak zawsze, tym razem nie wydawała się jej jednak wymuszona. Zauważyła, że jeszcze się nie ogolił.
- Myślisz, że jesteś tutaj taka pewna siebie, co? - wysyczał.
Wpatrywał się w nią tak intensywnie, że nie potrafiła odwrócić wzroku. Jak strasznie nienawidziła go w takich momentach. Oparł ręce po jej bokach, a ona zareagowała na tę bliskość dokładnie tak, jak za każdym innym razem. Dreszcz przebiegł przez całe jej ciało - jednocześnie przyjemny i przerażający. Lecz tym razem poczuła coś jeszcze. Miała wrażenie, jakby powietrze wokół nich zgęstniało, a niezidentyfikowana energia między nimi niebezpiecznie przyspieszyła. Nie mogła normalnie oddychać. Zastanawiała się, czy on też to czuł, czy to tylko ona zwyczajnie oszalała.
Malfoy opuścił wzrok na nogi dziewczyny i zaczął sunąć nim w górę, zatrzymując się znów na jej oczach. Zaczerwieniła się. Dopiero teraz przypomniała sobie, że ma na sobie jedynie przydługi T-shirt, dzięki Bogu zakrywający majtki w różowe kropki. Nigdy nie przepadała za spodniami od piżamy, szczególnie w lato. 
- Jestem tylko ciekawy, czy wciąż będziesz taka pewna siebie, jeśli powiem ci, że zapomniałaś spodni - powiedział spokojnie, już właściwie znając odpowiedź na to pytanie. - Jeśli to jakaś próba uwiedzenia, to muszę przyznać, że marna.
Wściekła odepchnęła go od siebie. Miała wrażenie, że jego wzrok pozostawił ślad na jej odsłoniętych nogach, bo teraz dziwnie ją mrowiły.
- Nie zapomniałabym założyć spodni, gdyby ktoś tutaj nie próbował wywołać trzęsienia ziemi! - krzyknęła, świadoma jak żałośnie to zabrzmi, chociaż dzielnie siliła się na oburzony ton.
Malfoy tylko zaśmiał się kpiąco.
Nie wytrzyma tutaj... Nie wytrzyma tutaj ani chwili dłużej!



14 komentarzy:

  1. Choć kompletnie nie rozumiem mody opisywania reakcji kobiecego, tudzież męskiego ciała, na zetknięcie się z ciałem męskim/kobiecym, w chwilach zagrożenia życia, rozdział mi się podobał :)
    Dlaczego Hermiona nie rozumie swojej reakcji? - przecież to oczywiste, że po zbliżeniu się do tak pięknego posiadacza doskonałego ciała będzie miała 'dirty thoughts'. ^^
    Hm, ciekawe czy Draco coś przy niej czuje - weź machnij coś z jego punktu widzenia :D
    Mam nadzieję, że Potti i Rudy szybko ich nie znajdą, a oni wykorzystają czas sam na sam na bliższe poznanie się ;>

    ciemneijasnekoloryswiata.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo choć to może się wydawać mało logiczne, strach potrafi być niezłym zapalnikiem do... tego typu reakcji - i on i pożądanie jest w końcu bardzo silną emocją i często idą w parze. Jednak nie wiedziałam, że jest na to moda. Pewnie dlatego, że staram się ograniczyć czytanie dramione, gdy sama piszę na ten temat, właśnie po to by uniknąć zżynania pomysłów od innych.
      Bardzo Ci dziękuję za komentarz, a rozdziały z perspektywy Malfoya też już się szykują ;>

      Usuń
  2. Tak się cieszę z nowej notki. Coś się zaczyna dziać ze strony Hermiony. To się zaczyna robić naprawdę interesujące. Jestem tylko ciekawa, co Malfoy na ten temat myśli. Ja też liczę na to, że Ron i Harry się tak szybko nie pojawią, a przynajmniej nie do tego momentu aż Hermiona go lepiej pozna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle jestem oczarowana ;) Super rozdział, fajnie opisane emocje.. Rozbawiły mnie reakcje Malfoy'a na mugolskie sprzęty xD
    Z niecierpliwością będę czekała na kolejny rozdział :)
    Baś.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to nas rozpieszczasz :) Kolejny rozdział w tak krótkim czasie. Może ten dłuższy weekend pozwoli na jeszcze kolejny, bo jak widać wena Cię nie puszcza. Co do rozdziału, powtarzam się ale nie mogę inaczej napisać, jak to, że rozdział bardzo mi się podobał. Jak sama już pisałaś, coś się dzieje. No i mamy normalna Hermionę, która jak zwykle wszystko analizuje.No i nasz bad boy. No cudny. Reakcje na wzajemne zbliżenia jak najbardziej zrozumiałe. Chyba same możemy coś powiedzieć podobnego, jak zdarzyło nam się przebywać w towarzystwie kogoś dla nas specjalnego. Mnie te reakcje fizyczne odpowiadają :) Czekam na więcej z ogromną niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    już jakiś czas temu przeczytałam Twojego emaila, ale nie mogłam za nic wygospodarować czasu, żeby zabrać się za czytanie. Jednak w końcu go znalazłam i o to jestem. :)
    Cieszę się, że kontynuujesz swoje opowiadanie, bardzo mi się podobało i szczerze żałowałam, że tak nagle znikłaś. Widzę jednak, że całkiem ładnie tu ruszyłaś. 7 rozdziałów w miesiąc. Jestem pod wrażeniem.
    Opowiadanie na razie bardzo mi się podoba. Malfoy jest dokładnie taki jaki powinien być. Ani przesadnie arystokratyczny, ani przesadnie ckliwy. Dziwią mnie momentami zachowania Hermiony, ale myślę, że znajdują się w granicach dobrego smaku. Cieszę się też, że póki co nie zostali znalezieni przez Rona i Harry'ego. Mam nadzieję, że trochę sobie razem pomieszkają.
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.

    Pozdrawiam,
    West

    P.S. Planujesz jakiś powrót do pozostałych opowiadań, które pisałaś na snujo (dobrze pamiętam?)? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bardzo się cieszę, że tu jednak zajrzałaś! Już dodaję Cię ponownie do subskrypcji. To naprawdę niesamowite, że wciąż jeszcze pamiętacie czasy onetu, chociaż minęły 3 długaśne lata! Co do innych opowiadań to na razie nie chcę się rozdrabniać, ale planuję na pewno jeszcze jedno pociągnąć, bo ostatnio wpadłam w szał pisania i nie mogę przestać. (Chociaż wiem na pewno, że nie będzie to New York Story, bo musiałabym poprawiać wszystkie poprzednie rozdziały, a nie bardzo mi się chce).

      P.S.Chyba nawet samą Hermionę dziwią jej zachowania, ale w przyszłości postaram się je bardziej w takim razie tłumaczyć :)

      Usuń
    2. Ooo, koleżanko a ja całkiem zapomniałam o tamtych opowiadaniach, które były bardzo fajne. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo w moim wieku pamięć już mi szwankuje :) Dzięki bardzo. A można sobie jeszcze je jakoś przypomnieć, gdzie je znajdę?

      Usuń
    3. No cóż, to już na własną odpowiedzialność, bo ja nie ręczę za jakość tego opowiadania, a tym bardziej za to, co onet zrobił z jego wyglądem ;d http://lena.blog.onet.pl (polecam wersję mobilną, bo tam się można przynajmniej jakoś dokopać do pierwszych rozdziałów)

      Usuń
    4. Ale fajnie było sobie przeczytać tamto opowiadanie. Tylko szkoda, że ono jest niedokończone. Myślałaś może jednak nad zweryfikowaniem swojej decyzji i powrócić do tamtego opowiadania? Oczywiście tego tu nie porzucaj tylko pisz dla nas nadal i to w takim tempie jak teraz :) Ale fajnie mi się NYS czytało. Może zacznij pisać kontynuacje, a jak czas i chęci Ci pozwolą to wrócisz, aby coś poprawić. Ja nie nalegam, tylko zachęcam :) No i czekam na nowy rozdział H&D :) Pozdrawiam

      Usuń
  6. Natrafiłam na Twoją historię wczoraj w nocy i przeczytałam jednym tchem.
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, brakuje mi trochę opisu odczuć Draco na bliskość Hermiony - zżera mnie ciekawość :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opisu odczuć Draco brakuje, bo rozdział był z perspektywy Hermiony. Mimo, że w trzeciej osobie, od początku piszę raz z jednej, raz z drugiej, więc na Malfoya jeszcze przyjdzie czas ;) Bardzo się cieszę, że się tak spodobało - to zawsze bardzo napędza do pisania! I zapraszam do subskrypcji lub zapisania się do obserwowanych, jeśli chcesz od razu dostawać wiadomość o pojawieniu się czegoś nowego.
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  7. Malfoy, Malfoy, Malfoy... jak ja go kocham... Idealnie, aż za bardzo...

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś się między nimi już zaczyna dziać. Inaczej Hermiona nie reagowała tak na jego bliskość. Dlaczego ona uciekła?! Fajnie, że wplatasz w swoją historię nowinki mugolskie ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za każdy komentarz! Naprawdę każdy kolejny dodaje skrzydeł!
(jeśli chcecie skomentować, a nie macie konta, wystarczy kliknąć w opcję "Komentarz jako: Anonimowy")